Szansą Stoczni Szczecińskiej jest budowa statków na poziomie technicznym nieosiągalnym obecnie dla stoczni azjatyckich - mówi konstruktor statków Marek Nowak.
Są też przykłady, że i budowa stosunkowo prostych kontenerowców może być opłacalna - mówił Nowak. - Dzieje się tak w całkowicie odnowionych, a właściwie zupełnie nowych stoczniach dawnego NRD, budujących kontenerowce o wielkościach zbliżonych do tych, które buduje stocznia w Szczecinie. To jednak zasługa świetnej organizacji pracy, stosowania podczas budowy najnowszych wysoko wydajnych technologii łącznie z tym, że cały statek budowany jest w zakrytej hali. W efekcie wydajność pracy jest nieporównywalnie wyższa niż w stoczniach polskich. W Szczecinie nie ma ani tak zaawansowanych technologii, ani wydajności. Nie ma co gorsza na to wszystko środków. Firma zatrudniająca ponad 4 tys. osób i budująca dwa statki na pół roku nie ma szans wyjść na plus. W okresie prosperity, w latach 90. ta sama stocznia, z niewiele większą załogą budowała 22 statki w roku.
A jak powinny wyglądać polskie stocznie w przyszłości? Zdaniem Nowaka w samej stoczni nie może byc tylu tysięcy ludzi. Nowoczesne stocznie tylu osób po prostu nie zatrudniają. Jak tłumaczy Nowak potrzebne też będą ogromne inwestycje, poczynając od podstawowych narzędzi, a kończąc na skomplikowanym, specjalistycznym i przez to drogim wyposażeniu. Niezbędna jest również zmiana mentalności kadry zarządzającej i wszystkich pracowników, którzy powinni poczuć, że to ich zakład i że ich płaca zależy od wydajności pracy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Stoczniowców jest za dużo