Kilka tysięcy związkowców chce tuż po Wielkanocy demonstrować przed siedzibą Komisji Europejskiej przeciwko groźbie likwidacji stoczni.
Związkowcy boją się, że jeśli po planowanej prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie Komisja Europejska postawi nowym inwestorom podobne żądania (choć plan ograniczeń mocy produkcyjnych w tych zakładach został uzgodniony z Brukselą już w lipcu ub.r.), to pracę straci kilka tysięcy osób - czytamy w "Rz".
Jesienią zeszłego roku, gdy Donbas kupował Stocznię Gdańsk, liczył się z koniecznością zwrotu pomocy publicznej, maksymalnie 106 mln zł. W ubiegłym tygodniu okazało się jednak, że KE spodziewa się kwoty prawie siedmiokrotnie wyższej. To zaskoczyło nie tylko inwestora, ale także obecnych w Brukseli przedstawicieli Ministerstwa Skarbu Państwa.
- Nie spieramy się z Komisją o to, czy stocznia korzystała z pomocy, ale o jej wartość - mówi "Rz" Zdzisław Gawlik, wiceminister Skarbu Państwa odpowiedzialny za sektor stoczniowy. - Stocznia Gdańsk była do 2006 r. częścią grupy Stoczni Gdynia. Sądzę, że w Brukseli uznano niektóre kredyty i poręczenia zaciągane przez Gdynię za wsparcie dla Stoczni Gdańsk - mówi wiceprezes Stoczni Gdynia Arkadiusz Aszyk.
Negocjacje w Brukseli jeszcze potrwają. Wiceminister Zdzisław Gawlik już w ubiegły piątek wysłał do KE list z prośbą o konkretyzację ustaleń. Stanowisko KE w sprawie Stoczni Gdańsk może wpłynąć na przebieg rozmów z inwestorami kupującymi Stocznię Gdynia i Stocznię Szczecińską Nową - napisała "Rz".
Przemysław Sztuczkowski, właściciel spółki Złomrex, który złożył ofertę zakupu obydwu firm, przyznał "Rzeczpospolitej", że problemem jest opracowanie w miesiąc spójnego planu restrukturyzacji i finansowania działalności stoczni dla Komisji Europejskiej. - Wiele zależy od tego, czy armatorzy zgodzą się zapłacić więcej za statki. Restrukturyzację łatwiej zrobić, mając dwie stocznie. Wtedy spadną koszty, choćby zakupów materiałów - powiedział "Rz" szef Złomreksu. Jego zdaniem realne jest sfinalizowanie transakcji do końca czerwca, ale wszystko w tej sprawie zależeć będzie od strony rządowej.