Stoczniowcy z Gdyni, oprócz odszkodowań, chcą również otrzymać odprawy z tytułu zwolnień grupowych. W zależności od stażu pracy może być to kwota od 3 do 10 tysięcy złotych.
Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej (WZZ PGM) w Stoczni Gdynia SA, Jan Gumiński, powiedział we wtorek PAP, że "zgodnie z ustawą z 2003 r. dotyczącą zwolnień grupowych i opinią biura legislacyjnego Senatu stoczniowcom należą się także odprawy". Zdaniem związkowca, "w specustawie nie ma zapisu, że odprawa się nie należy".
Tzw. specustawa stoczniowa dała stoczniowcom możliwość przystąpienia do Programu Dobrowolnych Odejść. Przystępując do niego, pracownik godził się na zwolnienie w zamian za otrzymanie odszkodowania. Ponad 99 proc. zatrudnionych w stoczni przystąpiło do programu. Po otrzymaniu świadectwa pracy były pracownik może przystąpić do Programu Zwolnień Monitorowanych (PZM).
Proponuje on odchodzącym ze stoczni udział w szkoleniach zawodowych, doradztwo i oferty pracy. Dzięki niemu, byli stoczniowcy do pół roku otrzymują także zasiłek szkoleniowy w wysokości dwóch najniższych pensji krajowych, co stanowi około 1800 zł "na rękę". Zasiłek przestaje być wypłacany w momencie znalezienia pracy przez stoczniowca.
Gumiński poinformował PAP, że "w biurze związku w stoczni kilkuset stoczniowców pobrało już odpowiednie wnioski i wystąpiło do Zarządcy Kompensacji i do Zarządu stoczni o wypłatę odprawy z tytułu zwolnień grupowych w zakładzie".
"Ponieważ żaden ze stoczniowców nie otrzymał w przepisowym terminie odpowiedzi, w poniedziałek (6 kwietnia - PAP) skierują oni do sądu pracy swoje wnioski o wypłatę odpraw" - dodał.
Poinformował, że związek przygotował także odpowiednie wnioski o skierowaniu sprawy do sądu.
Przewodniczący nie kryje, że WZZ PGM wynajął kancelarię prawną, która ma pomóc stoczniowcom w ubieganiu się o odprawy.
Prezes Zarządu Stoczni Gdynia SA, Mateusz Filip potwierdził PAP, że zarząd otrzymuje wnioski byłych pracowników o wypłatę odpraw. "Sprawa pod względem prawnym i finansowym jest bardzo skomplikowana i trwają konsultacje z Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej w tej sprawie".
Wiceminister pracy Czesława Ostrowska powiedziała we wtorek PAP, że "skoro stoczniowcy przystąpili do Programu Dobrowolnych Odejść, otrzymują odszkodowania i odchodzą za porozumieniem stron, to sprawa jest jednoznaczna i odprawy im nie przysługują".
Zdaniem wiceminister, "jeżeli stoczniowcy czują się jednak pokrzywdzeni, to niech przed sądem domagają się dodatkowych odpraw".
Rzecznik prasowy stoczniowej "Solidarności", Marek Lewandowski powiedział PAP, że także "S" pomogła kilkudziesięciu osobom w przygotowaniu wniosku do sądu w sprawie odpraw.
"Czekamy na termin rozprawy i rozstrzygnięcie tej kwestii" - dodał.
Z grupy 5,2 tys. osób zatrudnionych w stoczni w Gdyni, zwolnionych zostało już około 690. Do końca maja wszyscy oni mają zostać zwolnieni, a stocznia sprzedana.
16 marca br. został ogłoszony otwarty, publiczny, nieograniczony przetarg na sprzedaż majątków stoczni szczecińskiej i gdyńskiej.
W specustawie stoczniowej znalazły się zapisy określające szczegóły związane z wyprzedażą majątku i programem zwolnień. Ustawa weszła w życie 6 stycznia, a jej powstanie jest związane z decyzją Komisji Europejskiej, która uznała, że pomoc udzielona stoczniom w Gdyni i Szczecinie jest nielegalna i dała polskiemu rządowi czas do czerwca 2009 roku na wyprzedaż ich majątku. Specustawa nie gwarantuje produkcji statków w sprzedanych stoczniach.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Stoczniowcy z Gdyni chcą odpraw z tytułu zwolnień grupowych