Państwowa Silesia chce utopić kolejne 75 mln zł w walcowni rur w Siemianowicach. Sprawa może trafić pod lupę Komisji Europejskiej.
TFS kilka miesięcy temu powołało w 100 proc. zależną spółkę Walcownia Rur Silesia (WRS): z prezesem Jerzym Żebro na czele i pięcioosobową radą nadzorczą. 12 lipca 2007 r. walne WRS, czyli Towarzystwo Finansowe Silesia, zgodziło się na udzielenie poręczenia do 75 mln zł. A to oznacza, że chce topić kolejne pieniądze.
Z dokumentów z walnego wynika, że TFS popiera plan WRS, czyli pośrednio swój, dokończenia inwestycji w walcownię rur poprzez skonsolidowanie aktywów należących do Walcowni Rur Jedność (WRJ) i "dokonanie niezbędnych działań potrzebnych do jej uruchomienia". Historia zatoczy więc koło, a TFS, które miało być zlikwidowane, najwyraźniej uzasadni racjonalność swojego istnienia.
Pomysł zarządu TFS może mieć poważne konsekwencje. Sprawą zapewne zainteresuje się Komisja Europejska. - Silesia, jako państwowy podmiot, chce wykupić wierzytelności od banków pośrednio przez WRS, a to jest niedozwolona pomoc publiczna - ocenia w dzienniku Eugeniusz Majza, prezes Enpolu, spółki, która posiada udziały w WRJ.
Eksperci z branży hutniczej potwierdzają obawy, uważając, że sprawa wymaga analizy prawnej. Jednak Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa kilka miesięcy temu poparła pomysł ukończenia budowy walcowni przez TFS.