Im bliżej do 12 września, tym mocniej kłócą się stoczniowcy z Trójmiasta. Ci z Gdyni proszą o rząd, by szybko sprzedał ich firmę ukraińskiej firmie ISD. Ci z Gdańska, których firma do Ukraińców już należy, robią wszystko, by do transakcji nie doszło.
- Bo nie jest to prosta sprzedaż - tłumaczy urzędnik zaangażowany w prywatyzację. - Najpierw musielibyśmy oddłużyć zakład, dając wielki zastrzyk z państwowej kasy. Ponad miliard złotych. Nie wiadomo, czy zgodzi się na to Bruksela. Być może lepszym wariantem jest upadłość.
Co innego słychać w Stoczni Gdańsk. Ukraińcy planują uruchomić tam produkcję konstrukcji stalowych, m.in. na potrzeby stadionów na Euro 2012. A związkowcy mówią: - Straciliśmy zaufanie do nowych właścicieli. Te plany to dowód, że stocznia w Gdańsku po połączeniu z Gdynią ma zostać zlikwidowana.
- Niezależnie od tego jak potoczą się negocjacje odnośnie Stoczni Gdynia, nie planujemy masowych zwolnień w Gdańsku. Nie zlikwidujemy też produkcji statków - zapewnia Marcin Ciok z biura prasowego ISD Polska..
Związkowcom deklaracje nie wystarczają. - Nie wykluczamy, że 29 sierpnia zrobimy manifestację pod siedzibą ISD w Warszawie - mówi Karol Guzikiewicz, wiceszef stoczniowej "S".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W stoczniach Trójmiasta wrze