Teraz trzeba myśleć, jak ratować polskie stocznie, później przyjdzie pora na rozliczanie winnych - powiedział w czwartek dziennikarzom w Sejmie b. prezydent Lech Wałęsa, który przysłuchiwał się informacji rządu o stoczniach.
Grad powiedział też, że w "Białej księdze" dotyczącej prywatyzacji polskich stoczni jest opis opieszałości, niekonsekwencji i polityki odraczania decyzji. Dodał, że dokument ten ma być uzasadnieniem, "dlaczego do stoczni trzeba dołożyć", aby je uratować, nie uzyskując "ani złotówki do Skarbu Państwa z ich sprzedaży".
Wałęsa nie chciał oceniać rządowego planu ratowania stoczni. "Nie wchodzę w to, mam za mało danych. Słyszałem dwie wersje. Jedna, że wina jest przede wszystkim Kaczyńskich. Słyszałem też o wcześniejszych rządach oraz, że są pretensje do tego rządu. Żeby wyrobić sobie poważniejsze zdanie, trzeba jeszcze parę rzeczy sprawdzić" - mówił dziennikarzom b.prezydent.
Wałęsa skrytykował przerzucanie się odpowiedzialnością poszczególnych ekip za sytuację w stoczniach. "Teraz nie powinniśmy o tym rozmawiać, tylko zastanowić się jak pomóc. A na rozliczenia przyjdzie czas, trzeba będzie jednak rozliczyć, bo poniektórzy naprawdę źle postępowali i postępują" - podkreślił.
Pytany o zasadność wniosków do Trybunał Stanu (PO rozważa takie wnioski wobec b. premiera J.Kaczyńskiego i ministra skarbu w jego rządzie Wojciecha Jasińskiego), Wałęsa odparł: "W przyszłości tak, ale dzisiaj pracujmy nad uratowaniem stoczni".
Pytany, czy nie uważa, że PO przedstawia "Białą księgę", aby przykryć fakt, że polskich stoczni nie da się uratować, Wałęsa odparł: "Nie jestem w Platformie, ale prawdopodobnie słysząc te wściekłe ataki na siebie (Platforma) pokazała tylko: +Popatrzcie chłopcy, to tak nie jest+ i w obronie przygotowała tę księgę".
Dziennikarze pytali Wałęsę o słowa Jacka Kurskiego (PiS), że "Biała księga" to w rzeczywistości "biała flaga" rządu. "Pan Kurski nic innego nie potrafi. On zawsze bazował tylko na złośliwości, na walce, a nie na pracy, nie na działaniu. Przecież on nie wie, co to jest praca, więc co on może mówić o stoczniowcach, o pracy" - odparł Wałęsa.
Kurski w sejmowej debacie nt. stoczni mówił m.in.: "To jest skrajna nieodpowiedzialność, tworzenie klimatu przegranej. Westerplatte polskich stoczni jeszcze się broni, a panowie z Platformy Obywatelskiej wystawiacie białą flagę; nie macie do tego prawa".
"To się nie da słuchać, ja mam nadzieję, że go już nigdy nie wybiorą. Przecież to jest pieniacz, to jest człowiek niepoważny" - powiedział Wałęsa o wystąpieniu Kurskiego.
B.prezydent przyznał też, że stocznie też są winne zaistniałej, kryzysowej sytuacji. "Kiedy byłem prezydentem, co miesiąc dzwoniłem do dyrekcji, do związków zawodowych i w inne miejsca, i pytałem: +Słuchajcie, jestem stoczniowcem, jestem prezydentem, chcę wam pomóc, czy wszystko idzie dobrze?+" - relacjonował.
"Meldowali mi: +wszystko idzie dobrze+. Czasami zgłaszali jakieś prośby - realizowałem. I okazało się, że nie uratowali, nie potrafili. A więc to nie jest takie proste. Winy można szukać i u polityków, i u premierów, ale w stoczni też" - powiedział Wałęsa.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wałęsa: Najpierw trzeba pomóc stoczniom, potem rozliczyć winnych