We wtorek oficjalnie ruszył proces podziału i sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie. Terminy operacji są zabójcze.
Ustawa jest tak skonstruowana, że największą szansę na odzyskanie wierzytelności mają wierzyciele prywatni i ci publicznoprawni (np. ZUS), których wierzytelności są zabezpieczone zastawami na majątku stoczni. To właśnie "kompensacja" wymieniana w nazwie ustawy - przypomina "GW".
Sprzedaż w drodze otwartych przetargów ma spowodować, że majątek stoczniowy przejmą nowi inwestorzy, zrzucając raz na zawsze za zgodą Komisji Europejskiej garb nielegalnej pomocy publicznej. Ale nie ma gwarancji, że ci inwestorzy nadal będą chcieli produkować statki.
To prawdopodobnie pierwszy taki proces w tej części Europy. Nie jest to ani klasyczna upadłość, ani "zwykła" restrukturyzacja przy udziale państwowego wsparcia.
O tym, że ratowanie stoczni jest czymś zupełnie wyjątkowym, może świadczyć fakt, że przez najbliższe miesiące pensje pracowników zakładów w Gdyni i Szczecinie będzie finansował fundusz gwarantowanych świadczeń pracowniczych, który nigdy tych pieniędzy nie odzyska (podczas gdy w "zwykłej" upadłości FGŚP miał pierwszeństwo w podziale pieniędzy ze sprzedaży majątku upadłej firmy) - napisała "Gazeta".
Procedura już ruszyła: już we wtorek rano szefowie stoczni w Gdyni i Szczecinie stawili się w Agencji Rozwoju Przemysłu i złożyli wnioski o uruchomienie procesu kompensacji. Wyścig z czasem rozpoczął się, a pułapek czyha dużo. Agencja Rozwoju Przemysłu - która cały proces nadzoruje - ma tylko pół roku, żeby majątek stoczni wycenić, podzielić i sprzedać. Równolegle trzeba ustalić listę wierzycieli i zaproponować plan ich spłaty. Według oficjalnego harmonogramu już 20 stycznia ma zostać wybrany oficjalny "zarządca kompensacji", który stanie się de facto nowym szefem stoczni. Biegli do wyceny majątku zostaną wybrani 22 stycznia, a już 15 lutego ich wycena majątku ma być gotowa! Wszystko po to, by 9 marca w prasie ogólnopolskiej mogły ukazać się pierwsze ogłoszenia o przetargu na majątek stoczni. Termin ostatniego przetargu wyznaczono na 19-20 maja - czytamy w "Gazecie".
- Ten krótki czas jest dla nas najgorszy. Sytuacja na rynku stale się pogarsza, a wraz z nią zainteresowanie stoczniami - mówi "Gazecie" Wojciech Dąbrowski, prezes ARP.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wielka stoczniowa wyprzedaż